„Nasz sklep może wyróżniać ciągły rozwój. Zarówno jeśli chodzi o szkolenia z zakresu poszerzania naszej wiedzy, jak i zwiększający się asortyment”. – o tym, w jaki sposób została kapitanem własnego okrętu, a także o zmianach w handlu i przyszłości branży zoologicznej opowiada Marta Frankowska, założycielka sklepu Zwierzakowe Ranczo
Rozmawia: Patryk Pawłowski
Jak to się stało, że otworzyła Pani własny biznes w branży zoologicznej?
Dawno, dawno temu, jak każdy młody człowiek, próbowałam swoich sił w rożnych branżach. Zaczynając od gastronomi, przez bankowość, windykację – niestety nigdzie nie mogłam znaleźć swojego miejsca. Wszędzie zawodził czynnik ludzki. Nikt nie był nastawiony na szkolenia, rozwój pracownika, liczył się tylko jak największy wynik kosztem innego człowieka. Nie udało mi się trafić na pracodawcę, który umie być przywódcą i liderem, a co za tym idzie – kapitanem swojego statku. Łajby te osiadały na mieliźnie, więc trzeba było zacząć budować swoja tratwę. Temat zwierząt nigdy nie był mi obcy, a jak wiemy, to właśnie zwierzęta są najbardziej oddane człowiekowi. I tak właśnie, małymi krokami, metodą prób i błędów zostałam kapitanem własnego statku.
Jakie było największe wyzwanie, któremu musiała Pani sprostać od początku działalności?

Każdy świeży przedsiębiorca mierzy się z wieloma wyzwaniami na początku swej drogi. Zaczynając od dokumentacji, wszelkich pozwoleń, braku czasu, nadmiaru obowiązków oraz najważniejszego – braku płynności finansowej. Największym wyzwaniem dla mnie były pierwsze dni za „kasą”. Najtrudniej było przełamać swój wewnętrzny wstyd, aby sprostać oczekiwaniom klienta. Czy na pewno nikogo nie uraziłam, czy się nie jąkałam, czy miałam dostateczną wiedzę? Brzmi to może banalnie, ale to było takim moim wyzwaniem. Zapyta Pan: no tak, a co z resztą – pieniędzmi, dokumentacją…? to mogą być rzeczy, które spędzają sen z powiek wielu przedsiębiorcom. Fakt, nie od razu Kraków zbudowano. Aby sklep mógł funkcjonować, pracowałam także dodatkowo. Nikt nie mówił, że prowadzenie własnej działalności będzie kolorowe. Ale nie ma co narzekać, trzeba brać przykład z dobrze prosperujących sklepów zoologicznych i przeć do przodu.
Ciężka praca popłaca – udało się Pani. Jest Pani na rynku od 9 lat. W jaki sposób Zwierzakowe Ranczo zmieniło się przez ten czas?

Jak to mówią, kobieta zmienną jest. Firma prowadzona przez dynamiczna „babę” także się zmienia. Stawiając na rozwój, poszerzyliśmy ofertę, przenieśliśmy się do większego lokalu, gdzie regały były już przestawiane 5 razy, aby zapewnić komfort zakupów, ale także dobry układ produktów. Wszytko po to, aby usprawnić naszą pracę oraz ułatwić klientom znalezienie odpowiednich produktów. Uczymy się od najlepszych i to z nich czerpiemy przykład, jak powinien wyglądać sklep zoologiczny oraz obsługa klienta.
Czy jest coś, co wyróżnia Zwierzakowa Ranczo spośród innych sklepów zoologicznych?
Każdy sklep jest na swój sposób inny. Nie ma złotego środka co do prowadzenia działalności. Nasz sklep może wyróżniać ciągły rozwój. Zarówno jeśli chodzi o szkolenia z zakresu poszerzania naszej wiedzy, jak i zwiększający się asortyment. Bywamy na wszystkich targach zoologicznych, aby „liznąć” nowości i odświeżyć swoje kontakty, które są bardzo ważne. Pandemia niestety spowodowała że ten rok dla był bardzo ubogi. Liczymy, że kolejny rok otworzy nam drzwi do targów zagranicznych.
W branży spożywczej pojawiają się powoli pierwsze sklepy całkowicie bezobsługowe. Czy wyobraża sobie Pani, że takie rozwiązania pojawią się również w sklepach zoologicznych?
Wszystko zależy od tego, jakich produktów klient będzie poszukiwał. Jeśli chodzi o, powiedzmy, podstawy: żwirek, podkłady, zwykły szampon to istnieje cień szansy, że to się przyjmie. Niemniej jednak do naszego sklepu 90% klientów przychodzi z „problemem” lub prosi o radę. To my zaskakujemy ich nowinkami, bo wiemy o nich pierwsi – czy to z prasy zoologicznej, jak Wasza gazeta, czy to bezpośrednio od przedstawicieli handlowych. Odbywamy szereg szkoleń, aby „nieść wiedzę i pomoc”. Wszelką zdobytą wiedzę przekładamy na nasz sklep. Wielokrotnie nam się już przydała – nieskromnie możemy wspomnieć o reanimacji psiaka pod sklepem. Dzięki zdobytej wiedzy i szkoleniu wiedzieliśmy, jak pomoc maluszkowi.
Z Pani obserwacji: w jaki sposób okres pandemii i lockdowny zmieniły handel w naszej branży i nawyki konsumentów?

Konsumenci ze względu na zwiększona ilość czasu wolnego zaczęli zwracać uwagę na jakość produktów. Docenili, jak szeroką gamę nowości proponujemy, a te mogą ułatwić im życie z pupilem. Przynajmniej u nas da się zaobserwować wzrost świadomości konsumenckiej.
Z jakich narzędzi korzysta Pani, by nawiązywać kontakt z klientami i zachęcać ich do odwiedzania sklepu?
Dużą role w dzisiejszych czasach odgrywają social media. Jesteśmy czynnymi użytkownikami Face Booka i Instagrama. Dodatkowo duże grono odbiorców trafia do nas z aplikacji My Pet Story. Sporo klientów kojarzy nas z wywiadów telewizyjnych. Jednak najważniejszą rolę odgrywa poczta pantoflowa. To bezpośredni kontakt z klientem jest dla nas najważniejszy.
Czy miała Pani jakieś plany, z których musiała Pani zrezygnować z powodu Pandemii?
Pandemia pokrzyżowała nam plany wyjazdów na międzynarodowe targi zoologiczne. Jednak zdrowie i bezpieczeństwo są najważniejsze, więc podglądaliśmy targi online.
Czy mimo pandemii ostatni rok był dla Pani dobry pod względem sprzedaży? Ogólnie branża zoologiczna notuje wzrosty.
Branża zoologiczna rozwija się w zawrotnym tempie. Każdy, kto jest dobrym sprzedawcą znalazł okienko dla siebie, aby móc rozwinąć sprzedaż.
Jakie ma Pani plany w kontekście rozwoju sklepu na nadchodzący rok?
Plany… wszystko zmienia się dynamicznie i dostosowujemy je do rozwoju sytuacji. Jednak możecie być pewni, że będzie o nas głośno.

Na koniec chciałbym odwołać się do Pani bogatego doświadczenia – w jaki sposób nasza branża będzie zmieniała się na przestrzeni najbliższych lat?
Branża już zmieniła się diametralnie. Poszliśmy w stronę jakości i produktów premium. Zwiększyła się znacząco wiedza sprzedawców co do sprzedawanych produktów, ale i świadomość klienta. Nie liczy się już ilość produktu, ale jego składniki odżywcze. Widać znaczącą poprawę jakości życia i odżywiania naszych pupili. Wszystko się rozwija i będzie się rozwijać coraz prężniej z pozytywnym skutkiem dla naszych zwierząt.
